Witajcie!
Dziś mała premiera na moim blogu. Jeszcze nigdy nie pokazywałam Wam moich włosów a tym bardziej efektów ich pielęgnacji czy farbowania. Postanowiłam to zmienić. Tak jakoś nowy rok okazuje się być dla mnie pełen postanowień.
Czasami dostaję od Was pytania czym farbuję włosy. Tak naprawdę dość często zmieniam farby, ale mam kilku swoich faworytów. Zawsze staram się szukać podobnych odcieni do tych, które znam, żeby wiedzieć jakiego mniej więcej spodziewać się efektu. Ostatnio postanowiłam dać szansę czemuś nowemu i tak do koszyka wpadła farba L'Oreal Prodigy. Kolor który wybrałam to czekolada, a dokładniej czekoladowo-miedziany brąz. Brzmi apetycznie, prawda?
Zapraszam na krótką recenzję i efekt farbowania. :)
Kiedyś nie przeszkadzało mi, że farba zawiera amoniak, jednak ostatnio zaczęłam zwracać na to większą uwagę. Wydaje mi się, że po farbach z amoniakiem wypadało mi więcej włosów po farbowaniu. Odkąd zaczęłam szukać farb bez amoniaku zauważyłam, że wypada mi właśnie mniej włosów przy zmywaniu. Tak też było w tym przypadku. Wypadło mi naprawdę kilka włosów, więc jest to farba, która chyba aż tak strasznie nie szkodzi włosom.
Siedzenie z farbą na głowie z reguły bywa niezbyt przyjemne, bo większość farb po prostu śmierdzi, a do tego powoduje okropne swędzenie. Jednak Prodigy ma naprawdę przyjemny zapach, więc to siedzenie z farbą na głowie nie było takie uciążliwe. Jakby tego było mało, to obyło się również bez swędzenia i rozpaczliwego drapania się jakimś patyczkiem.
Jest jeszcze jeden plus - ta farba nie zabarwiła mi skóry wokół linii włosów. Niejednokrotnie zdarzało mi się chodzić z "efektem Myszki Miki" nawet dwa dni. Tutaj wszystko pięknie się wymyło bez większego problemu.
Najpierw farbę nakładam głównie na odrost i potem tak mniej więcej do połowy długości lub jakoś mniej więcej do wysokości uszu. Poniżej mam włosy jeszcze po dekoloryzacji i widać, że ta dolna część włosów jest trochę ciemniejsza. Dokładam tam farbę tylko na ostatnie 10-15 minut, a potem na samym początku spłukiwania zostawiam jeszcze na chwilę, żeby farba dotarła na pewno do wszystkich włosów. W ten sposób staram się jak najmniej obciążać moje biedne końcówki, które jednocześnie łapią trochę koloru czy chociaż tonacji.
Ostatnio farbowałam włosy chyba z 2 miesiące temu również jakąś farbą L'Oreal. Możliwe, że była to Excellence Creme brąz mahoniowo-miedziany, ale nie jestem pewna. Odrost miałam już długi, więc oszczędzę Wam tego widoku. Za to postaram się następnym razem pokazać Wam efekt u nasady włosów, bo tam kolor jest najbardziej wiarygodny.
*Zdjęcia zrobione tuż przed i tuż po farbowaniu w różnym oświetleniu - lampa imitująca światło dzienne (5500K) oraz dodatkowo z fleszem.
W zasadzie w przypadku większości kolorów, które do tej pory wybierałam z efektu byłam najbardziej zadowolona dopiero po jakimś czasie jak już trochę się wyprała czerwień. W tym przypadku jest zupełnie inaczej, bo już od razu okazało się, że jest to kolor, który najbardziej u siebie lubię. Dlatego prawdopodobnie jeszcze nie raz wrócę do miedzianej czekoladki.
Aktualnie jestem już prawie 2 tygodnie po farbowaniu i kolor sprał się nieznacznie. Ogólnie nadal wygląda ładnie i równomiernie blednie.
Zdradzę Wam, że zapolowałam na promocji na nową farbę. Również L'Oreal, bo mam pewną słabość do farb tej marki. Efekty kolejnego farbowania pokażę Wam w marcu.
A Wy farbujecie włosy czy nosicie swój naturalny kolor?
Są tu jakieś farbowane rudzielce? Pochwalcie się jaka jest Wasza ulubiona farba. ;)
Efekt widać gołym okiem :D ;)
OdpowiedzUsuńfajny efekt :)
OdpowiedzUsuńJestem maniaczką farbowania włosów. Na tą farbę póki co się jeszcze nie skusiłam ale ostatnio furorę robi u mnie farba Wellaton z reaktywatorem koloru i jestem z niej bardzo zadowolona(opisana na moim blogu) póki co nie zamierzam zmieniać bo kolor po dwóch miesiącach wygląda jak po farbowaniu widoczne tylko odrosty.
OdpowiedzUsuńwłaśnie. o tej farbie wellaton coś słyszałam, że fajna. zerknę przy okazji jakie mają kolorki :)
UsuńPiękny kolor. Wychodzę właśnie z mojego ciemnego brązu i właśnie coś takiego mi się marzy :)
OdpowiedzUsuńJa nie farbuję ale trochę rozjaśniam jak mam ochotę :D
OdpowiedzUsuńŁadny kolorek.
OdpowiedzUsuńprzepiękny kolor, podejrzewam, że gdybym miała już włosy farbować (bo nigdy jeszcze tego nie robiłam) to zdecydowałabym się na podobny odcień :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładny kolor. Ja długo farbowałam na czerń, ale teraz noszę naturalny.
OdpowiedzUsuńFajny efekt :) ja nie farbuję już dłuższy czas (kilka lat), ino w listopadzie kilka pasemek zrobiłam ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny efekt, kolor wyszedł cudowny :)
OdpowiedzUsuńJa staram się już nie farbować chociaż coś w środku zawsze mnie kusi... Przepiękne włosy! Wyglądają na cudownie nawilżone i takie... zdrowo ciężkie :) Czym je pielęgnujesz? Cudnie się błyszczą zarówno przed jak i po farbowaniu :)
OdpowiedzUsuńŚwietny kolor!
OdpowiedzUsuń