Witajcie!
Wśród moich ulubieńców ostatnich miesięcy znalazła się odżywka do paznokci holenderskiej marki. Trind to nowa marka na polskim rynku, więc pewnie nie wszyscy o niej słyszeli. Jakiś czas temu pisałam Wam o spotkaniu na którym byłam, a dziś chciałam napisać coś więcej na temat odżywki Nail Repair Natural, która jest bestsellerem marki. Czy sprawdziła się u mnie? Jakie efekty dała? Zapraszam do lektury.
"Trind Nail Repair jest skutecznie działającym preparatem wzmacniającym i odżywiającym paznokcie. Unikalna formuła preparatu Trind łączy w sobie molekuły proteinowe, tworząc sztywną strukturę, która wzmacnia i chroni paznokcie."
Zalecenia z ulotki:
"Stosować bezpośrednio na paznokcie raz dziennie przez co najmniej dwa tygodnie. Przed nałożeniem nowej warstwy preparatu Trind Nail Repair usunąć poprzednią zmywaczem Trind Nail Polish Remover. Po zakończeniu dwutygodniowej kuracji stosować preparat raz w tygodniu, aby utrzymać efekt wzmocnienia paznokci. Mocno wstrząsnąć przed użyciem. Po użyciu oczyścić brzegi buteleczki. Przechowywać poza zasięgiem dzieci.
Przed pierwszym użyciem przeprowadzić test na jednym paznokciu. W przypadku nadwrażliwości natychmiast zaprzestać stosowania i usunąć produkt z paznokcia. Unikać kontaktu z oczami. Ten produkt jest łatwopalny i zawiera formaldehyd. Zabezpieczyć skórki kremem."
Zacznijmy od tego, że nigdy nie miałam mocnych paznokci. Zawsze były kruche, łamały się i rozdwajały. Nigdy nie mogłam sobie pozwolić na ciągłe malowanie lakierem. Miesiąc malowania paznokci przypłacałam później ich kilkumiesięczną regeneracją. Wmawiane nam na każdym kroku hasło, że "dłonie są wizytówką zadbanej kobiety" dobijało mnie. Próbowałam kilku odżywek, ale efekty były albo krótkotrwałe albo żadne.
Nail Repair jest odżywką z formaldehydem, więc nie jest to produkt dla każdego. U niektórych da spektakularne efekty, ale zdecydowanie nie u wszystkich. Myślę, że jest to produkt, który działa na podobnej zasadzie co słynna odżywka Eveline 8w1, którą już znałam wcześniej i u mnie się względnie sprawdzała. Jednak Trind ma niższe stężenie formaldehydu czyli preparat jest bezpieczniejszy dla paznokci, więc dlatego ochoczo zabrałam się za testy.
Przez pierwsze dwa tygodnie stosowałam odżywkę zgodnie z zaleceniami. Codziennie nakładałam nową warstwę tuż po zmyciu poprzedniej. Te dwa tygodnie wymagają systematyczności, czego mi zawsze brakowało, ale zmotywowałam się wizją pięknych paznokci. Ta wizja mi skutecznie pomogła i tylko 2 razy zapomniałam nałożyć nową warstwę odżywki. Sukces.
W trakcie tych dwóch tygodni czasami zdarzało mi się, że któryś paznokieć mnie piekł po nałożeniu nowej warstwy. Wtedy zmywałam z niego preparat i dawałam mu jeden dzień przerwy. Nigdy nie zdarzyło mi się, żeby bolały mnie wszystkie paznokcie na raz. Prawdopodobnie była to nadwrażliwość, ale nie była silna i nie obejmowała więcej niż jednego paznokcia, więc nie zaprzestałam kuracji.
Po dwóch tygodniach zauważyłam, że paznokcie przestały mi się rozdwajać i żaden mi się nie złamał. Spiłowałam wtedy moje rozdwojone końcówki i miałam w końcu zdrowo wyglądające paznokcie.
Po dwutygodniowej kuracji zaleca się stosowanie preparatu raz w tygodniu w celu utrzymania efektu kuracji. Wtedy też dla pewności poradziłam się instruktorki marki. Zapewniła mnie, że odżywka jest bezpieczna w ciągłym stosowaniu i zaproponowała nakładanie jej co kilka dni samodzielnie lub jako bazę pod lakier. Tak też robiłam.
Jako baza pod lakier ta odżywka również świetnie się sprawdza. Przedłuża trwałość dowolnego lakieru w moim przypadku nawet do siedmiu dni. Dodatkowo sprawia, że lakiery nie farbują płytki paznokcia, paznokcie nie odbarwiają się i nie żółkną.
Aktualnie mijają już 4 miesiące odkąd stosuję odżywkę Nail Repair i praktycznie dobiłam dna. Moje paznokcie mają się świetnie i praktycznie nieprzerwanie je maluję. Mogę też nosić dłuższe, bo mi się już tak łatwo nie łamią. O długich paznokciach kiedyś mogłam tylko marzyć, a o ciągłym ich malowaniu już nawet nie wspomnę. Efekt wzmocnienia jak najbardziej się utrzymał, a nawet trochę spotęgował. Nadal mam ten odruch, że jak uderzę w któryś paznokieć to szybko sprawdzam czy się nie złamał, ale odkąd mam Trinda złamały mi się tylko kilka razy.
Odżywkę otrzymałam do testów na spotkaniu z marką w grudniu, ale do tej pory wstrzymywałam się z wystawieniem ostatecznej opinii, bo chciałam się przekonać czy efekty jej stosowania są długotrwałe. W tym momencie jestem zupełnie pewna mojej opinii i szczerze mogę Wam polecić odżywkę Trind Nail Repair.
Produkty marki Trind dostępne są na stronie dystrybutora: www.mbgonline.pl.
Znacie markę Trind? Miałyście do czynienia z ich produktami? A może macie jakąś inną sprawdzoną odżywkę do paznokci? :)
A fotki jakieś masz? Jestem baardzo ciekawa efektu :) Twoja recenzja brzmi tak jak moje zdanie o odżywce Eveline więc coś mnie w niej kusi... :)
OdpowiedzUsuńakurat zdjęć nie mam. pierwszy raz recenzuję taką odżywkę, więc wybacz, ale zupełnie mi to wyleciało z głowy. ogólnie chyba wizualnie wiele się nie zmieniło oprócz braku widocznego rozdwajania. za to paznokcie są twardsze i chyba bardziej elastyczne. na pewno nie są takie kruche. :)
OdpowiedzUsuńmm tak jak napisałam plasterki miałam na raz, a więc nie mogłam zobaczyć większych efektów ;P
OdpowiedzUsuńOdzywka bardzo ciekawa ;D
Masz przepiękne paznokcie po tej odżywcze :) dziewczyny potwierdza - widziałam na żywo!
OdpowiedzUsuńChyba po raz pierwszy spotykam się z tą firmą :)
OdpowiedzUsuń