Cześć!
Z racji, że choruję i wyglądam jak sto siedem nieszczęść, to propozycji walentynkowej jeszcze nie było, ale żeby blog nie umarł całkiem, to dziś mam dla Was swatche mojej kolekcji szminek Rimmel. Faktycznie mają swoje wady i zalety, ale aktualnie jakoś nie wyobrażam sobie ich nie mieć.
Które są moje ulubione i które według mnie warto mieć? Jeśli chcecie poznać odpowiedzi na te pytania to zapraszam! :)
Może najpierw o szminkach słów kilka. Jak widać mam ich aż 12. Nie wiem kiedy ich się tyle nazbierało. Pierwszy mój nabytek to nadal moja ulubiona szmineczka nr 10. Potem prawie każdą złapałam na jakiejś promocji czy to w Rossmannie czy Superpharmie. Nie wiem czy wiecie, ale wtedy one wychodzą za śmieszne pieniądze, bo za jedyne ok. 11 zł. Polecam łapać takie promocje! Nie tylko ze względu na szminki, żeby było jasne. ;)
Jak widać mamy tu aż 3 dostępne kolekcje (widać to m.in. po opakowaniach :)) - standardowa, seria Kate i seria Kate matowa. Moim zdaniem ta standardowa kolekcja nie różni się praktycznie niczym od Kate prócz opakowania. Seria matowa faktycznie jest inna, bardziej tępa bym powiedziała. Fakt, że mam tylko jedną, świadczy o tym, że to jedyna szminka, z którą się nie polubiłam.
Uwielbiam je za krycie i piękne kolory. Naprawdę długo się trzymają, a kolor praktycznie się wżera w usta. W sumie równomiernie się wycierają, ale mają przy tym inne wady. Niestety wysuszają usta. Do tego w przypadku bardziej intensywnych kolorów mają tendencje do wchodzenia we wszelkie załamania i nierówności ust. I nawet jeśli trwałość jest naprawdę super, to wraz z upływem czasu i wycieraniem, usta wyglądają coraz gorzej i konieczne są systematyczne poprawki.
077 Asia to po prostu jeden z najnaturalniejszych odcieni moim zdaniem. Sięgam po ten kolorek jak chcę coś delikatniejszego na ustach.
070 Airy Fairy jest jaśniejsza od 077 i bardziej różowa w tonacji.
14 to taki nudziak, którego w sumie nie lubię i baaardzo rzadko po niego sięgam.
050 Paradise jest moim niewypałem. Kupiłam ją, bo szukałam czegoś naturalnego, a jeszcze nie miałam 077. Jak się okazało, jest zbyt brązowa i nie był to efekt jakiego szukałam.
19 to w sumie jedna z moich nowszych szminek. Wydaje mi się trochę bardziej czerwona od 077.
105 to ta nieszczęsna matowa, której nie cierpię.
Jeśli chodzi o czerwienie, to najbardziej klasycznym odcieniem, bez różowych domieszek jest 170 Alarm. Moim zdaniem ten odcień powinien pasować praktycznie każdemu.
10 to malinowa czerwień i nie każdemu pasuje, więc tutaj ostrożnie jeśli się na nią decydujemy.
22 jest sporo jaśniejsza od 10 i zawiera mniej czerwonych pigmentów. Jeśli delikatniejsza czerwień, to właśnie 22 będzie najlepsza.
002 Candy to też w miarę nowa szminka w mojej kolekcji. Dostałam ją i nie podoba mi się, ale przyda się na wypadek upartej klientki, która uwielbia perłę na ustach, w której niekoniecznie dobrze wygląda (wiecie o co chodzi ;)).
16 to koral, ale taki bardziej różowy niż brzoskwiniowy.
05 to śliczny odcień głębokiego różu.
Które warto mieć? Czyli które lubię i które polecam.
Może wspomnę tutaj o mojej pierwszej rimmelowej szmineczce czyli Kate nr 10, do której mam chyba już sentyment. Bardzo ją lubię, bo ma dość intrygujący odcień (ach te maliny
Jeśli zależy mi na delikatnym efekcie, bardzo subtelnie podkreślonych ust, to zawsze sięgam po 070 Airy Fairy. Ładnie wygląda u osób o takiej delikatnej urodzie, też sprawdzi się u blondynek.
A na koniec mój hit, czyli oczywiście 077 Asia, bez której moja dalsza egzystencja w blogosferze nie miałaby sensu. Pewnie zauważyłyście, że często gości u mnie na ustach. Często też o nią pytacie w komentarzach. Tak, to przeważnie niezawodna Asia! Dodam, że jest też takie moje koło ratunkowe. Jeśli nie wiem jaką szminkę dobrać mojej "pacjentce", wtedy sięgam po niezawodną Asię i kończy się zazwyczaj na zachwytach "matkobosko co to za wspaniała szminka". Magia! ;)
To by było tyle o mojej rimmelowej kolekcji...
Dajcie znać czy któryś kolorek Wam wpadł w oko. A jeśli pomogłam Wam podjąć decyzję co do zakupu, to też koniecznie dajcie znać w komentarzu! ;)
Do następnego (mam nadzieję, że już makijażu i że choroba mi już odpuści)!
Domi.
Uwielbiam te szminki! też mi się uzbierała kolekcja, ale głównie mam matową serie. Ostatnio stałam się szczęśliwą posiadaczką numerków z UK. Więc pewnie też się pochwalę na blogu. Pozdrawiam;*
OdpowiedzUsuńkoniecznie się pochwal! to też je sobie sprowadzę jeśli coś mi wpadnie w oko :D
UsuńMoją pierwszą Rimmelką był nr 14, mam ją z wymianki :) Potem na promocji kupiłam Airy Fairy, obie lubię :D
OdpowiedzUsuńMam też matową 102, ale nie odpowiada mi, jakoś ściąga usta i żebym mogła ją nosić muszę nałożyć błyszczyk.
właśnie też mi to robi! i nie podoba mi się jej zapach :/
Usuń