Chyba w każdej z nas drzemie zarówno słodka anielica jak i drapieżna diablica. W każdym bądź razie we mnie na pewno. Czasami jestem po prostu "do rany przyłóż", a innym razem "bez kija nie podchodź". Dziś specjalny post, który dedykuję Małgosi z bloga
Esy, floresy, fantasmagorie, która doskonale wie dlaczego, ale to pozostanie między nami. ;)
Zapraszam na recenzję i makijaż!
Bad girl jak to typowa niegrzeczna dziewczynka sprawiła mi już kłopotów na samym wstępie, bo pokruszyła się w transporcie. Na szczęście tylko trzy cienie, a nie całość, i na szczęście udało mi się je uratować i nawet sprawują się bez zarzutów. Jeśli jesteście ciekawe, jak reanimowałam paletkę, to odsyłam do posta
Jak naprawić pokruszone cienie.
Jak to w większości paletek Sleeka, tak i tutaj mamy po 12 cieni, które zachwycają kolorami. Good girl to 12 różnych odcieni różu i czerwieni. Bad girl to mieszanka, bo zawiera grafit, granaty, fiolety, zielenie i dwa szampańskie jasne cienie.
Zdjęcia w różnym oświetleniu - bez lampy w świetle dziennym i w pomieszczeniu z lampą.
Konsystencja tych cieni jest dla mnie po prostu doskonała, bo jest tak jakby delikatnie kremowa w przypadku perłowych cieni i nakładanie ich jest po prostu przyjemnością. Jeśli chodzi o maty (w Bad girl Rebel i Noir), to jest trochę gorzej, bo są jakby bardziej suche i żeby uzyskać taki mocny kolor, to trzeba cienia stopniowo dokładać.
Aplikacja ciemnych cieni może być kłopotliwa, ponieważ jeśli za słabo strzepiemy nadmiar cienia z pędzla, to się osypie pod okiem. Zmywanie tego potem jest uciążliwe, bo to się rozmazuje po policzku i generalnie nie znoszę tego, ale dla efektu jaki można tymi cieniami uzyskać jestem skłonna do takiego poświęcenia i po prostu stosuję
technikę odwróconą.
Pigmentacja tych cieni jest typowa dla Sleeka, czyli zachwycająca. Cienie perłowe dają na powiekach bardzo intensywny kolor, natomiast gorzej jest w przypadku matowych i trochę ciężej się nimi pracuje.
Trwałość jest standardowa i też zależy indywidualnie od konkretnego przypadku, budowy oka, typu cery etc. U mnie na bazie ArtDeco makijaż wytrzymuje cały dzień praktycznie nienaruszony. Myślę, że i tak większość z nas używa bazy pod cienie, a jeśli nie, to chętnie poznam opinię jak te cienie trzymają się bez niej. Z tego co pamiętam z czasów jak jeszcze nie stosowałam żadnej bazy, to u mnie nie było najlepiej i cienie lubiły mi się rolować, czego po prostu nie znosiłam.
No i przykładowe makijaże. Pierwsze podejście do grafitu z Bad girl - wyszło średnio, ale chyba jeszcze nie najgorzej...
Cenowo są bardzo przystępne, bo ok.
33zł (w
Minti Shop 32,90 zł) za 12 dobrej jakości cieni, to nie jest majątek. Gorzej jeśli ktoś ma tak, jak ja i nie umie się zdecydować i by kupował chętnie po dwie albo po trzy paletki od razu, to wtedy trochę boli kieszeń.
Polecać chyba nie mam po co, bo i tak wiele z Was już jest fankami Sleekowych paletek i ma po kilka w swojej kolekcji. Chyba, że któraś z Was nie ma, to wtedy polecam nadrobić zaległości. ;)
Macie te paletki? Jak Wam się sprawują? A może macie inne paletki Sleeka?
Domi.
Mam te obie i "parę" innych ;) z Bad Girl właśnie bardzo lubię oba fiolety - nie przeszkadza mi nieco słabsza pigmentacja matu :) Good Girl - dolny rządek OdpowiedzUsuń
ja używam obu rządków po trochu. te dwa pomarańcze mi jakoś nie podeszły na razie jedynie. mi w sumie też nie przeszkadza, bo na razie korzystam z perłowego fioletu ;D
Usuńnie mam żadnej, ale szczerze się zastanawiam nad kupnem jakiejś paletki :) podobają mi się Twoje makijaże. Przede wszystkim ten różowy :)
OdpowiedzUsuńto na początek polecam Oh so special ;) jest taka uniwersalna dość
Usuń